Jestem z pochodzenia Å»ydem. W wieku 29 lat byÅ‚em już dość znanym pianistÄ…. Pomimo jednak tego, że moja muzyczna kariera rozwijaÅ‚a siÄ™ dobrze, znalazÅ‚em siÄ™ wówczas w dramatycznej sytuacji osobistej. W sytuacji, która wydawaÅ‚a mi siÄ™ zupeÅ‚nie bez wyjÅ›cia. Moja siostra, która w tym czasie mieszkaÅ‚a w Anglii, byÅ‚a zaangażowana w charyzmatyczny ruch Odnowy w Duchu ÅšwiÄ™tym. Ona to wÅ‚aÅ›nie poÅ›rednio zorganizowaÅ‚a moje spotkanie z pewnym Irlandczykiem, który również przebywaÅ‚ wtedy w Anglii.
ByÅ‚ to czÅ‚owiek Å›wiecki, mąż i ojciec rodziny, animator w tej charyzmatycznej wspólnocie. Znany byÅ‚ on z racji swej posÅ‚ugi uzdrawiania i z daru rozeznawania. I pomimo caÅ‚ej swojej obojÄ™tnoÅ›ci czy wrÄ™cz alergii na sprawy religijne zgodziÅ‚em siÄ™ z nim spotkać: byÅ‚em już bardzo zmÄ™czony targajÄ…cymi mnÄ… akurat wtedy duchowymi rozterkami. CzÅ‚owiek ten przybyÅ‚ na pielgrzymkÄ™ do Lourdes (oczywiÅ›cie ja nie braÅ‚em udziaÅ‚u w tej pielgrzymce) i w powrotnej drodze – zamiast od razu wracać do Anglii – zgodziÅ‚ siÄ™ wielkodusznie na odwiedzenie mnie na przedmieÅ›ciach Paryża.
To spotkanie okazaÅ‚o siÄ™ niezwykle istotne dla mego życia duchowego. CzÅ‚owiek ten mówiÅ‚ mi bowiem o Jezusie tak, jak nikt dotÄ…d mi o Nim nie mówiÅ‚. Poprzez swój wielki zapaÅ‚ i swoje przekonanie sprawiÅ‚, że zaczÄ…Å‚em myÅ›leć o apostoÅ‚ach, o tym, w jaki sposób sÄ… oni opisani w Dziejach Apostolskich. Mój gość byÅ‚ przepeÅ‚niony wiarÄ…, która wrÄ™cz promieniowaÅ‚a z niego, a wszystkie sÅ‚owa wypowiadaÅ‚ z tak wielkÄ… pewnoÅ›ciÄ…, że czuÅ‚em siÄ™ przy nim bezpiecznie. I kiedy mi mówiÅ‚ o Bogu, o Jezusie i KoÅ›ciele, byÅ‚em bardzo wzruszony. Nie chciaÅ‚em siÄ™ oczywiÅ›cie poddać od razu, wiÄ™c zaczÄ…Å‚em go bombardować pytaniami – takimi zwyczajnymi, normalnymi pytaniami, które odzwierciedlajÄ… wszystkie stare przesÄ…dy na temat KoÅ›cioÅ‚a: o inkwizycjÄ™, o dążenie ludzi KoÅ›cioÅ‚a do wÅ‚adzy i, rzecz jasna, o antysemityzm w Å›rodowiskach chrzeÅ›cijaÅ„skich. Mój rozmówca absolutnie nie negowaÅ‚ tego wszystkiego, miaÅ‚em jednak wrażenie, że ukÅ‚adaÅ‚ te kwestie na wÅ‚aÅ›ciwym dla nich miejscu; widziaÅ‚em zarazem, że byÅ‚ zdolny do pokazania mi piÄ™kna KoÅ›cioÅ‚a – pomimo tych wszystkich ciemnych momentów w jego historii.
ByÅ‚em wtedy bardzo poruszony wewnÄ™trznie. OpieraÅ‚em siÄ™ jeszcze, ale powoli zaczynaÅ‚em wierzyć. Wieczorem mój rozmówca zaproponowaÅ‚ modlitwÄ™ za mnie. ModliÅ‚ siÄ™ tak, jak zwykÅ‚o siÄ™ modlić w Odnowie w Duchu ÅšwiÄ™tym – nakÅ‚adajÄ…c mi rÄ™ce na gÅ‚owÄ™ i przywoÅ‚ujÄ…c Ducha ÅšwiÄ™tego. Wprawdzie w tym momencie absolutnie nic nie poczuÅ‚em, jednak w nocy nastÄ…piÅ‚o wydarzenie decydujÄ…ce o moim życiu. LeżaÅ‚em w Å‚óżku i nagle zostaÅ‚em ujÄ™ty przez jakÄ…Å› irracjonalnÄ…, niewytÅ‚umaczalnÄ… trwogÄ™. ByÅ‚o to tak, jakby nagle jakaÅ› ciemna obecność poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ cieniem na caÅ‚e moje mieszkanie. SpanikowaÅ‚em. Nie byÅ‚a to jednak panika ani trwoga czysto psychologiczna – po prostu w sposób niemal namacalny czuÅ‚em wtedy przy sobie jakÄ…Å› obecność, która byÅ‚a źródÅ‚em mojego strachu. I w tej trwodze po raz pierwszy zaczÄ…Å‚em woÅ‚ać do Pana: „Mój Boże, jeżeli istniejesz, jeÅ›li prawdÄ… jest wszystko to, co usÅ‚yszaÅ‚em dziÅ› po poÅ‚udniu, to ukaż mi siÄ™, proszÄ™, ponieważ ja nie mogÄ™ już tak dÅ‚użej!”. I zaledwie wypowiedziaÅ‚em tÄ™ modlitwÄ™, poczuÅ‚em pokój o nadnaturalnym charakterze – jak jakiÅ› welon kojÄ…cego Å›wiatÅ‚a, który powoli na mnie zstÄ™powaÅ‚. Owa ciemna obecność natychmiast znikÅ‚a i w tym gÅ‚Ä™bokim pokoju zasnÄ…Å‚em. ObudziÅ‚em siÄ™ już jako czÅ‚owiek rzeczywiÅ›cie wierzÄ…cy, wiedzÄ…c, że owej nocy Bóg mocno wtargnÄ…Å‚ w moje życie. To byÅ‚ punkt zwrotny w moim życiu: ta trudna sytuacja, o której wspomniaÅ‚em na poczÄ…tku, rozwiÄ…zaÅ‚a siÄ™ w sposób nadprzyrodzony, podczas gdy z ludzkiego punktu widzenia nie byÅ‚o z niej żadnego wyjÅ›cia. Pan zadziaÅ‚aÅ‚ z mocÄ… i sytuacja siÄ™ rozwiÄ…zaÅ‚a.
Wiele miesiÄ™cy później zapragnÄ…Å‚em pójść dalej w swoim życiu duchowym. UdaÅ‚em siÄ™ wówczas do pewnego francuskiego klasztoru w górach, aby siÄ™ modlić. (OczywiÅ›cie jeszcze wtedy nie byÅ‚em ochrzczony – byÅ‚em dopiero czÅ‚owiekiem poszukujÄ…cym). Wprawdzie miaÅ‚em już za sobÄ… pierwsze „wtargniÄ™cie” Boga w moje życie, pragnÄ…Å‚em jednak czegoÅ› wiÄ™cej. OdczuwaÅ‚em naprawdÄ™ szczerÄ… chęć spotkania siÄ™ z Jezusem, dlatego też wiele siÄ™ o to modliÅ‚em w tym klasztorze. Ósmego dnia mego pobytu (byÅ‚ to szczególny dzieÅ„ – 25 marca, a wiÄ™c Zwiastowanie) doszÅ‚o do – tak bardzo przeze mnie wyczekiwanego – mojego spotkania z Chrystusem. UczestniczyÅ‚em wówczas w porannej Mszy Å›w., naturalnie bez przystÄ™powania do Komunii Å›w.; mnisi Å›piewali, w powietrzu unosiÅ‚ siÄ™ zapach kadzidÅ‚a... Wszystko to wydawaÅ‚o mi siÄ™ bardzo proste i zarazem jakoÅ› tak wewnÄ™trznie piÄ™kne. I teraz mogÄ™ zaÅ›wiadczyć, że wrÄ™cz fizycznie poczuÅ‚em obecność Jezusa, który po prostu „wszedÅ‚” we mnie. PoczuÅ‚em siÄ™ odmieniony, jak zupeÅ‚nie nowa osoba. To tak, jakby Jezus w jednej chwili ustanowiÅ‚ we mnie nowe fundamenty.
To siÄ™ zdarzyÅ‚o wprawdzie już dawno – ponad 28 lat temu – lecz nigdy nie wÄ…tpiÅ‚em o autentycznoÅ›ci tego duchowego doÅ›wiadczenia. Jezus tego dnia wszedÅ‚ we mnie i staÅ‚em siÄ™ nowÄ… istotÄ…. To wÅ‚aÅ›nie w taki sposób zostaÅ‚em napeÅ‚niony bardzo gÅ‚Ä™bokÄ…, instynktownÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ… do KoÅ›cioÅ‚a katolickiego. Wszystkie moje stare przesÄ…dy nagle wyparowaÅ‚y, jak gdyby jakiÅ› gÅ‚os we mnie powiedziaÅ‚: „To w KoÅ›ciele katolickim odnajdziesz peÅ‚niÄ™ Objawienia”. A także: „To w KoÅ›ciele katolickim odnajdziesz wszystkie potrzebne Å›rodki prowadzÄ…ce do zbawienia – to znaczy sakramenty”. Owego wÅ‚aÅ›nie dnia ostatecznie powiedziaÅ‚em „tak” KoÅ›cioÅ‚owi katolickiemu, mimo że bardzo jeszcze niewiele wiedziaÅ‚em o tym, czym w ogóle KoÅ›cióÅ‚ jest, jakie sÄ… jego dogmaty i czego naucza w kwestiach moralnoÅ›ci.
WróciÅ‚em do Paryża peÅ‚en radoÅ›ci. SpotkaÅ‚em tam pewnego ksiÄ™dza z Odnowy w Duchu ÅšwiÄ™tym w bazylice Montmartre. ZaÅ›wiadczyÅ‚em przed nim o tym wszystkim. Duchowny ów, po wysÅ‚uchaniu mnie, postawiÅ‚ mi pytanie: „Kiedy zaczniemy przygotowywać siÄ™ do chrztu?”. ByÅ‚em bardzo zdziwiony, kiedy to usÅ‚yszaÅ‚em, gdyż nie oczekiwaÅ‚em, że to może nastÄ…pić tak szybko. KapÅ‚an ów wyraziÅ‚ jednak przekonanie, że ten moment wÅ‚aÅ›nie nadszedÅ‚. Dla niego nie byÅ‚o bowiem wÄ…tpliwoÅ›ci, że ja podczas swej modlitwy w klasztorze przeżyÅ‚em to, co w Odnowie nazywa siÄ™ wylaniem Ducha ÅšwiÄ™tego: spotkanie z Chrystusem i gÅ‚Ä™bokÄ… miÅ‚ość do KoÅ›cioÅ‚a katolickiego. RozpoczÄ…Å‚em wiÄ™c wtedy swojÄ… duchowÄ… wÄ™drówkÄ™, to znaczy katechumenat. I na kilka dni przed Bożym Narodzeniem 1977 r., majÄ…c 30 lat, zostaÅ‚em ochrzczony w krypcie bazyliki Montmartre.
Jak wiÄ™c widzicie, NajÅ›wiÄ™tsze Serce Pana Jezusa bardzo szybko przyciÄ…gnęło mnie do siebie. Na swego ojca chrzestnego wybraÅ‚em oczywiÅ›cie owego Irlandczyka mieszkajÄ…cego w Anglii, o którym wspomniaÅ‚em wczeÅ›niej. On to bowiem byÅ‚ wspaniaÅ‚ym „instrumentem” w rÄ™ku Boga i przyczyniÅ‚ siÄ™ do mojego nawrócenia. OczywiÅ›cie byÅ‚a wtedy obecna także moja siostra, peÅ‚na radoÅ›ci, choć nie ukrywajÄ…ca zaskoczenia. WczeÅ›niej miaÅ‚a zwyczaj mówić z humorem, że w naszej rodzinie chrzeÅ›cijaninem być może stanie siÄ™ ojciec („ponieważ on ma wielkÄ… wrażliwość duchowÄ…”) i ewentualnie („ale dÅ‚ugo potem”) matka. „Lecz jeÅ›li chodzi o mojego brata – mawiaÅ‚a – to on może siÄ™ i nawróci, ale tylko na Å‚ożu Å›mierci”. Dlatego wÅ‚aÅ›nie byÅ‚a tak mocno zdziwiona faktem, że to wÅ‚aÅ›nie ja nawróciÅ‚em siÄ™ zaraz po niej, jako drugi w rodzinie. Nasi rodzice nigdy nie zrobili żadnego kroku w stronÄ™ przyjÄ™cia chrztu; mimo to widać byÅ‚o ich wzruszenie w czasie tej uroczystoÅ›ci i z pewnoÅ›ciÄ… dziÄ™ki temu wydarzeniu dokonali jakiegoÅ› postÄ™pu w sferze ducha. Ja natomiast mogÄ™ zaÅ›wiadczyć, że dopiero od momentu przyjÄ™cia sakramentu chrztu zaczÄ…Å‚em naprawdÄ™ żyć. Wprawdzie w dalszym ciÄ…gu dawaÅ‚em koncerty, ale już o wiele mniej niż przed nawróceniem, ponieważ moim pierwszym pragnieniem byÅ‚a chęć pogÅ‚Ä™bienia swojej wiary przez intensywniejszÄ… modlitwÄ™, studium Pisma Å›w. oraz poznawanie moralnej i spoÅ‚ecznej nauki KoÅ›cioÅ‚a katolickiego.
W owym czasie odczuÅ‚em dyskretny gÅ‚os wewnÄ™trzny, który postawiÅ‚ mi dwa pytania. Pierwsze z nich brzmiaÅ‚o nastÄ™pujÄ…co: „Czy chcesz Mnie kochać?”. OdpowiedziaÅ‚em: „Tak”. NastÄ…piÅ‚a cisza. Potem padÅ‚o drugie pytanie: „Czy chcesz pokazać także innym, jak bardzo ich kocham?”. I wtedy wÅ‚aÅ›nie pojÄ…Å‚em, że chodzi tu o moje powoÅ‚anie do stanu duchownego. MiaÅ‚em tÄ™ wielkÄ… Å‚askÄ™, że mogÅ‚em na to odpowiedzieć „tak” – w pokoju i w caÅ‚kowitej wolnoÅ›ci ducha. ZgadzaÅ‚em siÄ™ z radoÅ›ciÄ…, mimo iż wiedziaÅ‚em, że bÄ™dzie to zarazem koniec mojej muzycznej kariery: nie można przecież być jednoczeÅ›nie koncertujÄ…cym pianistÄ… i katolickim ksiÄ™dzem. Jednakże wbrew pozorom wejÅ›cie w stan duchowny nie stanowiÅ‚o dla mnie jakiegoÅ› nadzwyczajnego dylematu. Przeciwnie: zupeÅ‚nie naturalne wydawaÅ‚o mi siÄ™ to, że Pan, prowadzÄ…c mnie najpierw przez lata muzykowania, teraz powoÅ‚uje mnie, nawróconego Å»yda, do kapÅ‚aÅ„stwa w KoÅ›ciele katolickim. I wtedy to wÅ‚aÅ›nie rzeczywiÅ›cie powiedziaÅ‚em Panu „tak”, bez jakichkolwiek dalszych rozterek i skrupuÅ‚ów. Ostatni koncert daÅ‚em w roku 1981, tuż przed rozpoczÄ™ciem swej formacji teologicznej. Wówczas to wstÄ…piÅ‚em do wspólnoty „Emanuel” i wÅ‚aÅ›nie na Å‚onie tej wspólnoty zostaÅ‚em wyÅ›wiÄ™cony na kapÅ‚ana, w bazylice NajÅ›wiÄ™tszego Serca Pana Jezusa w Parey-le-Monial. NastÄ…piÅ‚o to w koÅ„cu maja 1986 r. i byÅ‚a to oczywiÅ›cie uroczystość peÅ‚na radoÅ›ci. Przybyli na niÄ… również moi rodzice, mimo że wówczas w ogóle siÄ™ nie identyfikowali z wiarÄ… katolickÄ…. Od tamtej pory jestem w miejscu, które siÄ™ nazywa StolicÄ… Serca Jezusowego (wczeÅ›niej przez 5 lat sprawowaÅ‚em swojÄ… kapÅ‚aÅ„skÄ… posÅ‚ugÄ™ w Paryżu).
Na koniec chciaÅ‚bym Wam opowiedzieć jeszcze o innym swoim doÅ›wiadczeniu. Otóż w czasie nawrócenia przeżyÅ‚em jakiÅ› wielki niesmak, wrÄ™cz obrzydzenie, w stosunku do muzyki. ZajmowaÅ‚a ona wprawdzie niezwykle istotne miejsce w latach mojej mÅ‚odoÅ›ci, jednakże kiedy w koÅ„cu odkryÅ‚em Tego, który jest Autorem wszelkiego piÄ™kna, miaÅ‚em tylko jedno jedyne pragnienie: spÄ™dzać caÅ‚y swój czas razem z Nim i studiować sÅ‚owo Boże. Z najwyższym wiÄ™c trudem znosiÅ‚em dÅ‚ugie godziny przy fortepianie; musiaÅ‚em wszakże to czynić, ponieważ miaÅ‚em umówione koncerty. Na szczęście podczas pewnego bardzo ważnego wystÄ™pu Pan mnie pocieszyÅ‚; doznaÅ‚em duchowego przeÅ‚omu i w czasie owego koncertu odczuÅ‚em nieodpartÄ… potrzebÄ™ nieustannej modlitwy wewnÄ™trznej; ponadto kiedy graÅ‚em, przed oczami przesuwaÅ‚o mi siÄ™ wiele różnych religijnych obrazów, zwiÄ…zanych z BibliÄ… i z Jezusem. I w ten oto sposób zaczÄ…Å‚em grać, wiążąc muzykÄ™ z pomaganiem ludziom poprzez modlitwÄ™.
Swoje świadectwo pragnę zamknąć następującym wnioskiem: dzięki Jezusowi Chrystusowi i Kościołowi na nowo odkryłem swą żydowską tożsamość. To właśnie Pan Jezus wraz z Duchem Świętym objawił mi, co to znaczy być Żydem i jednocześnie kapłanem w Kościele katolickim.
ks. Jean-Roudolph Kars (tłum. ks. A. Trojanowski TChr)