Autor: redakcja,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 3/2002 → Temat numeru
Ojciec Pio pragnÄ…Å‚ w peÅ‚ni zrealizować swoje powoÅ‚anie kapÅ‚aÅ„skie oraz zakonne i dlatego ze wszystkich siÅ‚ naÅ›ladowaÅ‚ Chrystusa w Jego miÅ‚oÅ›ci i pokorze. Jednak to sam Chrystus uczyniÅ‚ go żywym obrazem swojej miÅ‚oÅ›ci, udzielajÄ…c mu daru stygmatów. Przez pięćdziesiÄ…t lat ojciec Pio nosiÅ‚ na swoim ciele widzialne rany mÄ™ki i Å›mierci Chrystusa. Przez ten caÅ‚y czas stygmaty pozostaÅ‚y nienaruszone, byÅ‚y zawsze Å›wieże i krwawiÅ‚y, wydajÄ…c wspaniaÅ‚y zapach. W chwili Å›mierci caÅ‚kowicie zniknęły, nie pozostawiajÄ…c żadnych blizn.
Podczas spowiedzi swoich wychowanków, 5 sierpnia 1918 r., o. Pio nagle doznaÅ‚ mistycznej wizji. ZobaczyÅ‚ anioÅ‚a z ognistÄ… wÅ‚óczniÄ…, który jak pisze o. Pio „trzymaÅ‚ w rÄ™ku coÅ› na ksztaÅ‚t narzÄ™dzia podobnego do dÅ‚ugiej, żelaznej klingi zakoÅ„czonej dobrze wyostrzonym szpicem, który zdawaÅ‚ siÄ™ ziać ogniem. I tym rozpalonym narzÄ™dziem rzuciÅ‚ z caÅ‚ych siÅ‚ w mÄ… duszÄ™. Z wielkim trudem wydobyÅ‚em z siebie jÄ™k. ZdawaÅ‚o mi siÄ™, że umrÄ™... Nie potrafiÄ™ opisać moich cierpieÅ„ ... Od owego dnia zaczÄ…Å‚em nosić w sobie Å›miertelnÄ… ranÄ™. W samej gÅ‚Ä™bi duszy czujÄ™ otwartÄ… ranÄ™, źródÅ‚o mych ustawicznych cierpieÅ„”.
20 sierpnia 1918 r. o. Pio otrzymaÅ‚ widzialne stygmaty. ByÅ‚o to w piÄ…tek w godzinie, w której ukrzyżowano Chrystusa. Tak opisuje to niezwykÅ‚e wydarzenie: „siedziaÅ‚em na chórze po odprawieniu Mszy Å›w., kiedy ogarnÄ…Å‚ mnie jakiÅ› dziwny stan spoczynku, podobny do sÅ‚odkiego snu. Wszystkie moje wewnÄ™trzne i zewnÄ™trzne zmysÅ‚y, a także wÅ‚adze duszy pogrążyÅ‚y siÄ™ w nieopisanym ukojeniu. TrwajÄ…c w tym stanie zobaczyÅ‚em nagle obok siebie tajemniczÄ… postać, podobnÄ… do tej, którÄ… widziaÅ‚em już 5 sierpnia, różniÄ…cÄ… siÄ™ tylko tym, że miaÅ‚a rÄ™ce, stopy i bok broczÄ…ce krwiÄ…. DoznaÅ‚em uczuć, których nigdy nie zdoÅ‚am opisać. CzuÅ‚em, że umieram, i umarÅ‚bym, gdyby Pan nie podtrzymaÅ‚ koÅ‚aczÄ…cego siÄ™ w piersi serca. Kiedy tajemnicza postać zniknęła, zobaczyÅ‚em, że moje dÅ‚onie, stopy i bok sÄ… przebite, a z ran wypÅ‚ywa krew. ProszÄ™ sobie wyobrazić cierpienie, jakiego wówczas doznaÅ‚em i doznajÄ™ nieustannie każdego dnia. Rana serca krwawi obficie, zwÅ‚aszcza od czwartku wieczorem aż do soboty. BojÄ™ siÄ™, że umrÄ™ z upÅ‚ywu krwi, jeżeli Pan nie wysÅ‚ucha mych jÄ™ków i nie usunie mi tych ran”.
KrwawiÄ…cych ran nie udaÅ‚o siÄ™ o. Pio ukryć pomimo tego, że je obwiÄ…zywaÅ‚ chusteczkami. PrzeÅ‚ożony zażądaÅ‚, obejrzenia ich. Po oglÄ™dzinach napisaÅ‚ do generaÅ‚a zakonu, że sÄ… to autentyczne rany na wylot. W boku natomiast jest rozdarcie, z którego nieustannie wypÅ‚ywa krew.
Wiadomość o stygmatach szybko obiegÅ‚a ItaliÄ™ i caÅ‚y Å›wiat. Przez dwa lata, na polecenie prowincjaÅ‚a i generaÅ‚a kapucynów, stygmaty o. Pio byÅ‚y poddawane nieustannym i skrupulatnym badaniom lekarskim. Badania wykazywaÅ‚y, że te gÅ‚Ä™bokie i krwawiÄ…ce rany majÄ… przyczynÄ™, której nauka nie jest w stanie wyjaÅ›nić. Nie powstaÅ‚y przez uraz mechaniczny lub dziaÅ‚anie Å›rodków chemicznych. Rany miaÅ‚y gÅ‚adkie krawÄ™dzie, bez żadnej infekcji i w ogóle siÄ™ nie goiÅ‚y. W swojej relacji przesÅ‚anej do ÅšwiÄ™tego Oficjum prof. Romanelli napisaÅ‚, że z ran wypÅ‚ywa krew w takiej iloÅ›ci, że w normalnym przypadku groziÅ‚oby to caÅ‚kowitym wykrwawieniem. Rany nóg i rÄ…k sÄ… tak gÅ‚Ä™bokie, że można przez nie patrzeć na wylot. „Wykluczyć należy – pisze w swojej relacji profesor – iż etiologia ran ojca Pio jest pochodzenia naturalnego ... z punktu widzenia naukowego nie da siÄ™ wyjaÅ›nić ich powstania ... ani w ogóle zaklasyfikować, ze wzglÄ™du na ich charakter i przebieg kliniczny, jako zwykÅ‚ych ran chirurgicznych. MajÄ… one zupeÅ‚nie inne pochodzenie i przyczynÄ™. Ojciec Pio jest żywym cudem”.
Dr. Giorgio Festa w swojej relacji stwierdziÅ‚, że „rany ojca Pio oraz krwotoki, które z nich pochodzÄ…, majÄ… swe źródÅ‚o, którego nasza wiedza nie może wyjaÅ›nić... Krew, która wypÅ‚ywa z przeciÄ™tych żyÅ‚ w żywym organizmie nie posiada przyjemnego zapachu. Natomiast krew, która wypÅ‚ywa z ran o. Pio posiada subtelny i delikatny zapach. Zjawisko to zaprzecza wszelkim prawom naturalnym i naukowym, wykracza poza możliwoÅ›ci logicznego wytÅ‚umaczenia, a my uczciwie nie możemy zrobić nic innego jak tylko potwierdzić fakty”. Przez pięćdziesiÄ…t lat, aż do momentu Å›mierci, rany o. Pio krwawiÅ‚y i zachowywaÅ‚y ciÄ…gÅ‚Ä… Å›wieżość, nigdy nie wywoÅ‚ywaÅ‚y ropni, stanów martwiczych ani nie ulegaÅ‚y zmianom zwyrodnieniowym. Wszystkie te fakty pozostajÄ… dla nauki nierozwiÄ…zalnÄ… zagadkÄ…, bÄ™dÄ…cÄ… w caÅ‚kowitej sprzecznoÅ›ci z prawami natury. Na dodatek, w momencie Å›mierci o. Pio wszystkie rany w tajemniczy sposób zniknęły, nie zostawiajÄ…c żadnej blizny. ByÅ‚ to kolejny wielki cud.
Ojciec Pio czuÅ‚ siÄ™ bardzo upokorzony posiadaniem stygmatów i dlatego pisaÅ‚: „PodniosÄ™ mój gÅ‚os do Niego i nie przestanÄ™ Go bÅ‚agać, aż nie oddali ode mnie – nie udrÄ™ki, ani cierpienia, gdyż uważam to za niemożliwe – ale te zewnÄ™trzne znaki, które powodujÄ… chaos i sprawiajÄ… upokorzenia niemożliwe do opisania i do uniesienia”. Zbawiciel nie wysÅ‚uchaÅ‚ tej proÅ›by dlatego, że stygmaty o. Pio miaÅ‚y siÄ™ stać widzialnym znakiem dla wszystkich ludzi, do jakiego stopnia Bóg ukochaÅ‚ czÅ‚owieka. Chrystus uczyniÅ‚ widzialnymi swoje rany na ciele o. Pio, aby wszyscy ludzie mogli je oglÄ…dać i pobudzać swoje serca do wiÄ™kszej wiary i ufnoÅ›ci w Jego MiÅ‚osierdzie.
Pewien jezuita, rozmawiajÄ…c z o. Pio, wyraziÅ‚ zdumienie, że pomimo otrzymania tak wielkich duchowych darów nie utraciÅ‚ pokory. Ojciec Pio odpowiedziaÅ‚ z uÅ›miechem: „Wyobraź sobie, że ktoÅ› poprosiÅ‚ ciÄ™ o przewiezienie zÅ‚otego zegarka do naprawy w Mediolanie. Czyż nie zachowywaÅ‚byÅ› siÄ™ jak gÅ‚upiec, gdybyÅ› chwaliÅ‚ siÄ™ wÅ›ród przyjacióÅ‚, że jest on twojÄ… wÅ‚asnoÅ›ciÄ…? Czyż nie byÅ‚byÅ› zÅ‚odziejem, gdybyÅ› zatrzymaÅ‚ go dla siebie?”
Ojciec Pio mówiÅ‚ o sobie, że „dźwiga krzyż za wszystkich”. Rany zadawaÅ‚y mu nieustanny ból. „Kiedy pozwalam sobie na trochÄ™ snu – mówiÅ‚, wskazujÄ…c na rany rÄ…k – ich ból wzmaga siÄ™ nie do wytrzymania”.
Jezus Chrystus w stygmatach o. Pio ukazaÅ‚ nam rany swojej mÄ™ki i Å›mierci krzyżowej, aby przypominać prawdÄ™ o swojej nieskoÅ„czonej miÅ‚oÅ›ci. To wÅ‚aÅ›nie On, Bóg-CzÅ‚owiek, „obarczyÅ‚ siÄ™ naszym cierpieniem, dźwigaÅ‚ nasze sÅ‚aboÅ›ci ... zostaÅ‚ przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (por. Iz 53, 4-5). To sam Bóg w czÅ‚owieczeÅ„stwie Jezusa bierze na siebie grzechy nas wszystkich i doÅ›wiadcza, jak strasznym cierpieniem jest grzech, po to, aby go zgÅ‚adzić, pokonać szatana i dać szansÄ™ zbawienia wszystkim ludziom. Od momentu mÄ™ki, Å›mierci i zmartwychwstania Chrystusa, każde ludzkie cierpienie, przeżywane w jednoÅ›ci z Chrystusem, staje siÄ™ drogÄ… zbawienia, uczestnictwem w tym cierpieniu, poprzez które Chrystus dokonaÅ‚ odkupienia Å›wiata.
Ojciec Pio uczestniczyÅ‚ w zbawczym cierpieniu Zbawiciela w sposób wyjÄ…tkowy. PrzeżywaÅ‚ na wÅ‚asnym ciele wszystkie etapy mÄ™ki i agonii Jezusa. Szczególnie doÅ›wiadczaÅ‚ tego podczas każdej Mszy Å›w., która jest uobecnieniem tajemnicy mÄ™ki, Å›mierci i zmartwychwstania Chrystusa. W czasie codziennej Mszy Å›w. o. Pio doÅ›wiadczaÅ‚ gÅ‚Ä™bokiego zjednoczenia z Jezusem ukrzyżowanym, cierpiÄ…cym z powodu ludzkich grzechów niedowiarstwa i niewdziÄ™cznoÅ›ci. ZwierzyÅ‚ siÄ™, że w czasie sprawowania Eucharystii cierpi „od poczÄ…tku do koÅ„ca w sposób narastajÄ…cy. Najbardziej od konsekracji do komunii”. Ojciec Pio wspóÅ‚cierpiaÅ‚ z Chrystusem, zjednoczony z Nim w miÅ‚oÅ›ci zdolnej do najwiÄ™kszej ofiary z siebie, ale miÅ‚oÅ›ci wzgardzonej i odrzucanej przez wielu ludzi. Ojciec Pio spisaÅ‚ sÅ‚owa skargi Jezusa, które usÅ‚yszaÅ‚ podczas jednej z wizji: „Z jakÄ… niewdziÄ™cznoÅ›ciÄ… ludzie odpowiadajÄ… na MojÄ… miÅ‚ość! ByÅ‚bym mniej obrażany przez nich, gdybym mniej kochaÅ‚. Mój Ojciec nie może wiÄ™cej ich znosić. Ludzie rozleniwieni, nie zadajÄ… sobie żadnego trudu, aby zwyciężyć pokusy, co wiÄ™cej: znajdujÄ… przyjemność w swych grzechach. Moje najbardziej ukochane dusze, gdy poddawane sÄ… próbom, naÅ›ladujÄ… Mnie coraz mniej gorliwie; najsÅ‚absze z nich ulegajÄ… strachowi i beznadziejnoÅ›ci, a te najgorÄ™tsze stopniowo stygnÄ…. Zapomniano o moim Sercu, kto przejmuje siÄ™ MojÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…? Dla wielu ludzi moje koÅ›cioÅ‚y staÅ‚y siÄ™ teatrem rozrywek. Nawet od moich wspóÅ‚pracowników, których darzyÅ‚em szczególnym umiÅ‚owaniem i strzegÅ‚em jak źrenicy oka; nawet od tych, którzy powinni podzielać gorycz mojego Serca i pomagać w odkupieniu dusz, doznajÄ™ – kto w to uwierzy?! – niewdziÄ™cznoÅ›ci i zapomnienia. SpoglÄ…dam, mój synu, na wielu z nich (tu Jezus zapÅ‚akaÅ‚), którzy z ohydnÄ… hipokryzjÄ… zdradzajÄ… Mnie przez Å›wiÄ™tokradzkie komunie, poniewierajÄ…c Å‚askami i natchnieniami, których udzielam im nieustannie”.
Ojciec Pio jednoczyÅ‚ swoje cierpienia z cierpieniami Chrystusa w intencji najbardziej zatwardziaÅ‚ych grzeszników. PisaÅ‚: „Jak bardzo rozdziera mi serce widok biednych grzeszników ... ci nieszczęśnicy stracili nawet zdolność zastanowienia siÄ™ nad tym, jaka kara czeka ich w wiecznoÅ›ci. Jezus nie przestaje ich przywoÅ‚ywać do siebie, lecz oni udajÄ…, że nic nie sÅ‚yszÄ…; uciekajÄ… od Niego, nie zdajÄ… sobie sprawy, że na wÅ‚asnÄ… zgubÄ™. Jaki jest sposób, aby ci <nieżyjÄ…cy> powrócili do życia?”
Jest tylko jeden sposób: kochać ich takÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…, jakÄ… kocha ich Jezus, a wiÄ™c wziąć na siebie cierpienia spowodowane przez ich grzechy, doÅ›wiadczyć samemu krzywdy, jakÄ… wyrzÄ…dzili Bogu przez obojÄ™tność, odrzucenie i wrogość wobec Jego miÅ‚oÅ›ci. I w tym doÅ›wiadczeniu cierpienia wynagradzać i zadośćuczynić Bogu za straszliwÄ… krzywdÄ™ i ból odrzucenia Jego miÅ‚oÅ›ci. Ojciec Pio przez caÅ‚e swoje kapÅ‚aÅ„skie życie nieustannie ofiarowaÅ‚ siebie i swoje cierpienia Bogu za zbawienie grzeszników. W dniu Å›wiÄ™ceÅ„ kapÅ‚aÅ„skich postanowiÅ‚, że „bÄ™dzie Å›wiÄ™tym kapÅ‚anem i doskonaÅ‚Ä… ofiarÄ…”. Tak pisaÅ‚ do swojego kierownika duchowego w 1910 r.: „Od dÅ‚uższego czasu czujÄ™ w sobie potrzebÄ™ poÅ›wiÄ™cenia siÄ™ Panu, jako ofiara za biednych grzeszników i za dusze czyśćcowe. To pragnienie wzrastaÅ‚o ciÄ…gle w moim sercu, tak iż teraz staÅ‚o siÄ™, mógÅ‚bym powiedzieć, silnÄ… pasjÄ…. UczyniÅ‚em wiele razy tÄ™ ofertÄ™ Panu, proszÄ…c Go, aby zechciaÅ‚ zesÅ‚ać na mnie inne kary przygotowane dla grzeszników i dusz czyśćcowych, nawet zwiÄ™kszajÄ…c je stokrotnie wobec mnie, oby tylko nawróciÅ‚ i zbawiÅ‚ grzeszników oraz przyjÄ…Å‚ szybko do nieba dusze czyśćcowe”.
ObjawiajÄ…c siÄ™ o. Pio (w 1913 r.) Pan Jezus prosiÅ‚: „Synu mój, potrzebujÄ™ ofiar, aby zniwelować sÅ‚uszny i Boski gniew mojego Ojca; odnów poÅ›wiÄ™cenie siÄ™ siebie w caÅ‚oÅ›ci dla Mnie i zrób to bez żadnych zastrzeżeÅ„”.
W ciÄ…gu caÅ‚ego swojego życia o. Pio kilka razy dziennie ponawiaÅ‚ akt oddania siebie Bogu w ofierze. JednoczÄ…c siÄ™ w cierpieniu z Chrystusem o. Pio przemieniaÅ‚ swoje cierpienie w chwaÅ‚Ä™ i radosne dziÄ™kczynienie Bogu. PisaÅ‚: „CieszÄ™ siÄ™ jak nigdy z cierpienia i gdybym sÅ‚uchaÅ‚ tylko gÅ‚osu serca, prosiÅ‚bym Jezusa, aby obdarzyÅ‚ mnie wszystkimi zmartwieniami ludzi; ale tego nie zrobiÄ™, gdyż bojÄ™ siÄ™, żeby nie być zbytnim egoistÄ…, pragnÄ…c dla siebie najlepszej części: bólu. On przychodzi żebrać cierpienia, Å‚zy ... potrzebuje ich dla dusz.... StaÅ‚em siÄ™ godny, aby cierpieć z Jezusem i tak, jak Jezus. Tak, ja kocham krzyż, tylko krzyż; kocham, ponieważ widzÄ™ go zawsze na barkach Jezusa. Teraz już Jezus widzi dobrze, że caÅ‚e moje życie, caÅ‚e moje serce jest poÅ›wiÄ™cone Jemu i Jego cierpieniom. Jestem ukrzyżowany z miÅ‚oÅ›ci”.
W dniu Å›wiÄ™ceÅ„ kapÅ‚aÅ„skich o. Pio wyÅ›piewaÅ‚ cudownÄ… pieśń miÅ‚oÅ›ci, która streszcza caÅ‚e jego ziemskie życie: „Jezu, moje tchnienie i moje życie, dzisiaj, kiedy drżąc podnoszÄ™ CiÄ™ w tajemnicy miÅ‚oÅ›ci, razem z TobÄ… bÄ™dÄ™ dla Å›wiata DrogÄ…, PrawdÄ… i Å»yciem, a dla Ciebie Å›wiÄ™tym kapÅ‚anem, doskonaÅ‚Ä… ofiarÄ…” (10 sierpnia 1910 r.).
DzielÄ…c siÄ™ wÅ‚asnym doÅ›wiadczeniem pisaÅ‚: „Nie potrafimy nawet zrozumieć, jak wielkÄ… ulgÄ™ przynosimy Jezusowi, gdy z miÅ‚oÅ›ci do Niego nie domagamy siÄ™ jakichkolwiek pociech, aby tym bardziej uczestniczyć w Jego cierpieniu... NajpiÄ™kniejszy akt wiary wypÅ‚ywa z naszych serc w czasie nocy poÅ›wiÄ™ceÅ„, cierpieÅ„ i najwiÄ™kszych wysiÅ‚ków w czynieniu dobra; rozdziera on jak bÅ‚yskawica ciemnoÅ›ci twojej duszy i porywa ciÄ™ poprzez burzÄ™ do serca Boga ... JeÅ›li miÅ‚ość nie karmi, nie wzmacnia siÄ™ Krzyżem, jest tylko sÅ‚omianym zapaÅ‚em, a nie prawdziwÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…”.