Autor: Jacek Pulikowski,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 3/2001 → Rodzina
Wszelki baÅ‚agan seksualny: od pornografii przez antykoncepcjÄ™ do sztucznych poronieÅ„, jest źródÅ‚em olbrzymich dochodów dla okreÅ›lonych krÄ™gów.
Logiczne jest zatem, że część pieniÄ™dzy idzie na „reklamÄ™”, stale napÄ™dzajÄ…cÄ… coraz to wiÄ™kszy baÅ‚agan. To siÄ™ po prostu komuÅ› opÅ‚aca! Na wprowadzonym Å‚adzie moralnym te krÄ™gi by zbankrutowaÅ‚y. Ich celem jest wiÄ™c zwalczanie wszystkiego i wszystkich, co siÄ™ do Å‚adu moralnego przyczynia. Wrogiem jest zatem trwaÅ‚a rodzina broniÄ…ca Å‚adu – zwalcza siÄ™ rodzinÄ™. Wrogiem jest KoÅ›cióÅ‚ niewzruszenie broniÄ…cy Å‚adu – zwalcza siÄ™ zaciekle wszelkimi sposobami KoÅ›cióÅ‚. Wolno kÅ‚amać, wolno oÅ›mieszać, wolno nawet zabijać, byle tylko bronić tego wielkiego Å›wiatowego biznesu. Reklamuje siÄ™ zawsze cudowne Å›rodki: „CzÅ‚owieku, nie mÄ™cz siÄ™, wystarczy, że użyjesz naszego Å›rodka i wszystkie problemy zniknÄ…. Jakie to Å‚atwe i proste! My chcemy twego dobra, uwierz nam. Ci od metod naturalnych bÄ™dÄ… ci siÄ™ kazali mÄ™czyć, coÅ› mierzyć, coÅ› obserwować. To jest okropnie trudne, a w ogóle zawodne. Nie wierz im, oni chcÄ… ciÄ™ oszukać [ciekawe, w jakim celu – przyp. J.P.]. Uwierz nam: kupujesz nasz Å›rodek i nie musisz siÄ™ mÄ™czyć” itd. Kto umie myÅ›leć logicznie, niech chwilÄ™ pomyÅ›li... Niczego tu nie trzeba tÅ‚umaczyć.
Nie da siÄ™ znaleźć żadnego pozytywnego argumentu na podejÅ›cie antykoncepcyjne. (Uwaga: Nie mówiÄ™ tu o leczeniu, które jako skutek uboczny pociÄ…ga za sobÄ… niepÅ‚odność. MówiÄ™ o dziaÅ‚aniu majÄ…cym na celu obezpÅ‚odnienie po to, by móc współżyć bez konsekwencji w dowolnie wybranej chwili). W żadnej sytuacji życiowej antykoncepcja nie jest dobrem – a wiÄ™c owoce jej muszÄ… być zÅ‚e. WiedzÄ… to dobrze reklamujÄ…cy antykoncepcjÄ™, próbujÄ…c – żerujÄ…c na uczuciach i rzeczywistych tragediach – konstruować i nagÅ‚aÅ›niać ekstremalne sytuacje, w których antykoncepcja jawi siÄ™ jako tzw. mniejsze zÅ‚o.
A wiÄ™c mnożą siÄ™ przykÅ‚ady, że mąż gwaÅ‚ci brutalnie po pijanemu żonÄ™ i lepiej, by ona siÄ™ obezpÅ‚odniÅ‚a, niż rodziÅ‚a kolejne dzieci, nie mogÄ…c im zapewnić podstawowych warunków życia. PrzykÅ‚ad wyrazisty. A jednak zauważmy, że mąż nie gwaÅ‚ciÅ‚by żony (a może by siÄ™ i nie upijaÅ‚) wÅ‚aÅ›nie wtedy, gdyby współżycie byÅ‚o Å›wiÄ™toÅ›ciÄ…, a nie towarem do nabycia, jak tego chcÄ… m.in. producenci antykoncepcji. Tu ujawnia siÄ™ przewrotność reklamujÄ…cych antykoncepcjÄ™: na zwalczenie oraz zaradzenie patologii oferujÄ… metody i Å›rodki, które tÄ™ wÅ‚aÅ›nie patologiÄ™ napÄ™dzajÄ…, i postawy, które sÄ… wprost źródÅ‚em tej patologii. Wyraźnie widać, na czym im zależy. Jak „szczera” jest ich troska o „dobro ludzkoÅ›ci”...
NajwiÄ™kszym zagrożeniem dla biznesu antykoncepcyjnego byÅ‚oby używanie przez ludzi rozumu na bazie odpowiedniej wiedzy. Co robiÄ… specjaliÅ›ci od reklamy antykoncepcji? FaÅ‚szujÄ… wiedzÄ™ i gÅ‚oÅ›no (majÄ… Å›rodki) krzyczÄ…: „To jest oczywiste, tu nawet nie trzeba myÅ›leć, każdy, kto myÅ›li inaczej, jest gÅ‚upcem rodem z ciemnogrodu, z ery Å›redniowiecznej, oszoÅ‚omem. Tylko my mamy racjÄ™”.
KÅ‚amstwo powtarzane 100 razy staje siÄ™ dla odbiorców prawdÄ…, zgodnie z zasadÄ… Goebbelsa i innych specjalistów od propagandy. ReklamujÄ…cy antykoncepcjÄ™ najzwyczajniej kÅ‚amiÄ…, mówiÄ…c o rzekomej nieskutecznoÅ›ci metod naturalnych. Zarzut ten traktujÄ… jako oczywistość w ogóle bezdyskusyjnÄ…. Tymczasem ostatnio w szanujÄ…cym siÄ™ czasopiÅ›mie medycznym w Anglii poważny autor napisaÅ‚, że to najnowsza antykoncepcja zbliża siÄ™ pomaÅ‚u swÄ… skutecznoÅ›ciÄ… do najlepszych metod naturalnych…
Podstawowym zarzutem zwolenników antykoncepcji w stosunku do metod naturalnych jest zdanie: „nie można, kiedy siÄ™ chce, a kiedy można, to siÄ™ nie chce”, zarzucajÄ…c tym samym brak spontanicznoÅ›ci i nie do pokonania trudnoÅ›ci w rezygnacji ze współżycia.
DziaÅ‚anie ludzkie (czÅ‚owiecze) polega wÅ‚aÅ›nie na tym, że czÅ‚owiek może i powinien je poddawać kontroli rozumu oraz woli. Sprowadzenie współżycia dwojga osób do pojęć „chce siÄ™” lub „nie chce siÄ™” jest prymitywizmem zrównujÄ…cym dziaÅ‚anie seksualne czÅ‚owieka do poziomu zaspokajania potrzeb fizjologicznych. Może ktoÅ› zachwycać siÄ™ tym, jak piesek na spacerze „spontanicznie” robi „siusiu i kupkÄ™” na chodniku. Gdyby jednak tak zaczÄ…Å‚ siÄ™ zachowywać czÅ‚owiek, byÅ‚oby to co najmniej niestosowne. CzÅ‚owiek powinien to zaÅ‚atwiać w odosobnieniu, w miejscu i czasie przez siebie zaplanowanym, zamierzonym. Każdy normalny czÅ‚owiek, nawet bardzo gÅ‚odny, powinien umieć w restauracji poczekać na kelnera (nawet gdy ten siÄ™ ociÄ…ga), a nie „spontanicznie” rzucać siÄ™ na talerz goÅ›cia przy sÄ…siednim stoliku. Każdy normalny czÅ‚owiek powinien umieć wolÄ… pohamować swojÄ… spontanicznÄ… reakcjÄ™, jeżeli rozum mu to nakazuje. To wszystko sÄ… oczywistoÅ›ci. Dlaczegóż wiÄ™c każdy normalny czÅ‚owiek nie powinien umieć wolÄ… pohamować budzÄ…cego siÄ™ pragnienia współżycia, gdy rozum to odradza? Brak tej wÅ‚aÅ›nie umiejÄ™tnoÅ›ci jest źródÅ‚em wielu nieszczęść w rodzinach i nie tylko. Ona to wÅ‚aÅ›nie napÄ™dza m.in. biznes antykoncepcyjny, dlatego tÄ™ bezwzglÄ™dnie potrzebnÄ… do normalnego życia umiejÄ™tność usiÅ‚uje siÄ™ oÅ›mieszyć, przypisujÄ…c jej Å‚atkÄ™ „braku spontanicznoÅ›ci”. Używajmy rozumu do budowy wÅ‚asnych sÄ…dów i nie przyjmujmy bezkrytycznie pustych propagandowych sloganów.
Jeżeli współżycie ma być prawdziwie gÅ‚Ä™bokim spotkaniem, Å›wiÄ™tem dwojga osób, należy to spotkanie zaplanować i przygotować. Jeżeli nawet w tak codziennej sprawie jak jedzenie kulturalny czÅ‚owiek dba o zachowanie pewnych form, to czyż w dziedzinie najbardziej intymnej, jakÄ… jest współżycie dwojga osób, ma być wszystko byle jak? MyÅ›lÄ™, że każdy jest w stanie dostrzec różnicÄ™ miÄ™dzy zjedzeniem bigosu w dworcowym bufecie a zjedzeniem wieczerzy wigilijnej w domu rodzinnym. Taka sama różnica ma miejsce pomiÄ™dzy współżyciem rozÅ‚adowujÄ…cym „spontaniczne” napiÄ™cie seksualne a Å›wiÄ™tem małżeÅ„skim w przygotowanej starannie oprawie i atmosferze. (Również tej psychicznej, tak ważnej zwÅ‚aszcza dla kobiety).
Wreszcie ostatni problem. Metody naturalne wymagajÄ… umiejÄ™tnoÅ›ci rezygnacji ze współżycia przez kilka, a nawet kilkanaÅ›cie dni, co przeciwnicy uważajÄ… za coÅ› niemożliwego (dla nich), niezdrowego, nerwicorodnego, a nawet rzekomo przeciwnego naturze, burzÄ…cego spokój w małżeÅ„stwie. Zamiast wdawać siÄ™ w dyskusjÄ™ z tymi absurdalnymi poglÄ…dami, opowiem „miÄ™dzynarodowy” przykÅ‚ad z życia.
Wiele lat temu odwiedziÅ‚a PolskÄ™ Željka Živković, Chorwatka, której rodzice byli czÅ‚onkami Papieskiej Rady ds. Rodziny. PrzyjechaÅ‚a wygÅ‚aszać wykÅ‚ady zamiast zaproszonego ojca, którego wÅ‚adze ówczesnej komunistycznej JugosÅ‚awii „dla zasady” nie wypuszczaÅ‚y za granicÄ™. OpowiedziaÅ‚a w Polsce, jak na wakacjach nad morzem poznaÅ‚a pewnÄ… WÅ‚oszkÄ™. Ta natychmiast „przylgnęła” do Željki i zaczęła opowiadać jej historiÄ™ swego życia. PoczÄ™te dziecko, Å›lub, mąż robiÅ‚ wielkÄ… karierÄ™, ona też, wiÄ™c uznali, że wiÄ™cej dzieci mieć nie mogÄ…. By ten plan zrealizować, siÄ™gnÄ™li po antykoncepcjÄ™ hormonalnÄ…. Ta zadziaÅ‚aÅ‚a, wiÄ™cej dzieci nie byÅ‚o. CoÅ› jednak zaczęło siÄ™ psuć w małżeÅ„stwie. ZupeÅ‚nie nie kojarzyli tego z antykoncepcjÄ…. Wreszcie dość poważnie zaszwankowaÅ‚o zdrowie kobiety. Lekarz zaleciÅ‚ odstawienie antykoncepcji. ZaczÄ™li szukać „czegoÅ› zdrowego”. Znaleźli metodÄ™ Billingsa. Zauważmy: bez żadnych wzniosÅ‚ych pobudek, tylko po to, by nie byÅ‚o wiÄ™cej dzieci, których – jak uważali – mieć nie powinni. WÅ‚oszka, mówiÄ…c o tej metodzie, rozpromienia siÄ™, chwali pod niebiosa: „co za wspaniaÅ‚a metoda, jaka cudowna metoda itd.”. Aż wreszcie na koÅ„cu mówi z zachwytem: „Wyobraź sobie, ja znowu jestem w ciąży”. Željka, która sama uczyÅ‚a metod naturalnych, doskonale wiedziaÅ‚a, jaki mechanizm zadziaÅ‚aÅ‚, lecz jak to siÄ™ potocznie mówi, udaje gÅ‚upiÄ… i oÅ›wiadcza: „Co ty mi tu wciskasz, co to za metoda?! Nie chciaÅ‚aÅ› być w ciąży, a jesteÅ›! Nie chcÄ™ o takiej metodzie nawet sÅ‚uchać, to do niczego!”. Na to WÅ‚oszka: „Nic nie rozumiesz: od czasu gdy zaczÄ™liÅ›my stosować tÄ™ metodÄ™, mąż zaczÄ…Å‚ mnie inaczej traktować, zaczÄ…Å‚ mnie szanować. Wyobraź sobie, że pokochaliÅ›my siÄ™ od nowa jak kiedyÅ›! I zapragnÄ™liÅ›my, by ta nasza nowa miÅ‚ość zaowocowaÅ‚a kolejnym dzieckiem”.
To nie jest żadna bajka, żaden cud – to bardzo prosty mechanizm, którego dziaÅ‚anie mógÅ‚bym potwierdzić wielu podobnymi przykÅ‚adami. Po prostu: mąż miaÅ‚ żonÄ™ obezpÅ‚odnionÄ…, „do użytku” każdego dnia. Po to braÅ‚a te obezpÅ‚adniajÄ…ce piguÅ‚ki. I nieważne, jakich sÅ‚ów mąż używaÅ‚ do usprawiedliwienia tej sytuacji, ani nawet to, że żona mówiÅ‚a, że ona tak chciaÅ‚a. Czy współżyli czÄ™sto czy rzadko, też nie ma wiÄ™kszego znaczenia. W każdym razie na zawoÅ‚anie męża ona zawsze „byÅ‚a gotowa”.
A teraz mąż zgodziÅ‚ siÄ™ na stosowanie metody Billingsa. KtóregoÅ› dnia wpada na pomysÅ‚ współżycia, a żona mu odpowiada: „dziÅ› jest pierwszy dzieÅ„ Å›luzu – pÅ‚odność”. Hm. Tego nie byÅ‚o od lat. Nie planujÄ… przecież dziecka… Trudno, trzeba poczekać. Jutro? Drugi dzieÅ„ Å›luzu. Pojutrze? Trzeci. I tak na przykÅ‚ad przez 5 dni Å›luzu i 3 dni po jego zakoÅ„czeniu… Już w pierwszym cyklu mąż, nie nauczony czekania, dostrzeże, jak atrakcyjnÄ… kobietÄ… jest żona. WÅ‚aÅ›nie dlatego to dostrzegÅ‚, że musiaÅ‚ poczekać. Antykoncepcja nie daje tej szansy, a potem ludzie siÄ™ dziwiÄ…, że sobie powszedniejÄ…, aż w koÅ„cu wydaje siÄ™ im atrakcyjniejszy ktoÅ› trzeci, poza małżeÅ„stwem.
To wszystko jest proste i logiczne. Tylko jak ktoÅ› nie chce używać rozumu, to go nie użyje – i na to nie ma rady. ReklamujÄ…c antykoncepcjÄ™ (czasem pod pretekstem zabezpieczenia przed AIDS) dla mÅ‚odzieży, mówi siÄ™ mniej wiÄ™cej w tym tonie: „Lubisz ryzyko, lubisz niebezpieczne sytuacje, sprawiajÄ… ci przyjemność kontakty z przygodnymi partnerami? ZaÅ‚óż prezerwatywÄ™, ona rozwiąże twój problem!”. Można to sparafrazować, mówiÄ…c: „Lubisz ryzyko, lubisz niebezpieczne sytuacje, lubisz przebiegać przez jezdniÄ™ miÄ™dzy pÄ™dzÄ…cymi samochodami? ZaÅ‚óż kask – on rozwiąże twój problem!”.
Å»adnych prawdziwych problemów ludzkoÅ›ci siÄ™ nie rozwiąże, dajÄ…c ludziom „cudownÄ… piguÅ‚kÄ™” czy „kask” zamiast myÅ›lenia. To droga do zagÅ‚ady. Warunkiem koniecznym jest używanie rozumu i woli, czyli przymiotów stwórczych. Tylko potÄ™ga rozumu i woli czÅ‚owieka może prawdziwie rozwiÄ…zać problemy ludzkoÅ›ci.
Cóż wiÄ™c robić? Matka Teresa z Kalkuty zapytana przez dziennikarza, co robić, by odmienić ten Å›wiat, odpowiedziaÅ‚a: „Ja zmieniÄ™ siebie, a pan siebie”. Tak wiÄ™c należy zacząć od siebie. Podjąć aktualny przez caÅ‚e życie trud samowychowania, którego owocem jest panowanie nad sobÄ… i prawdziwa wolność. Tylko wtedy, gdy siebie „posiadam”, mogÄ™ być wspaniaÅ‚ym darem dla wybranej osoby. Tylko wtedy mogÄ™ prawdziwie kochać. Trzeba siÄ™ mieć na bacznoÅ›ci, stale krytycznie używać rozumu i ksztaÅ‚tować – doskonalić swÄ… wolÄ™, by nie pozwolić siÄ™ zwieść, nie dać siÄ™ oszukać. W tym celu stale należy szukać Prawdy, która nas wyzwoli, i jej źródÅ‚a. Trzeba przeÅ‚amać pokusÄ™ stawiania siebie ponad prawami natury, a tym samym ponad jej StwórcÄ…. Trzeba pokory, by móc czerpać z Prawdziwego źródÅ‚a, bo żeby napić siÄ™ ze źródÅ‚a, trzeba przyklÄ™knąć i pochylić czoÅ‚a. Niech siÄ™ tak stanie!